- W porządku. - powtórzyłam, nie mogąc się doczekać tego, co powie mi kobieta.
- Dobrze. Zacznę od tego, kim jesteśmy, bo pewnie to najbardziej nie daje ci spokoju. - uśmiechnęła się. - Tak właściwie jesteśmy zwyczajnymi ludźmi z tą różnicą, że posiadamy nadprzyrodzone moce. Nazywamy się emantami. Każdy emant posiada jakąś moc. Ja władam zielenią, przyrodą. Ty - jeśli Dan nie kłamał - energią i światłem. Co się wiążę z każdą zdolnością wie tylko ten, co ją posiada. To jest, wiem, że władasz energią, ale nie wiem dokładnie, co potrafisz z nią zrobić. Rozumiesz?
- Tak. - odpowiadam cicho. - To nie jest jakiś żart?
- Sama widziałaś, co potrafisz. - odparła Kirsa zmęczonym tonem, jakby tłumaczyła to wszystko już wiele razy innym osobom.
- A Dan? - zapytałam, zanim zdążyła cokolwiek dodać.
- Nie lubię się chwalić swoja mocą. - odezwał się chłopak. - Powiem ci w swoim czasie.
- Ale... - zaczęłam, lecz kobieta mi przerwała.
- Koniec pytań. - powiedziała stanowczo. - Wysłuchaj do końca.
I nie czekając na moją odpowiedź kontynuowała swoją przemowę.
- Emantów można spotkać na całym świecie, jednak istnieje bezpieczna przystań, w której mogą się ukryć, trenować, ćwiczyć swoje moce i przygotowywać się do życia w normalnym świecie. Niektórzy z nich budują w niej swoje domy, zakładają rodziny i nie wracają już do zwyczajnego świata. Właśnie w tym miejscu się znajdujemy. Nazywamy je po prostu Bezpieczną Przystanią. Mogą się do niej dostać tylko emanci, chyba że zabiorą ze sobą jakiegoś śmiertelnika, jednak musi się mieć pewność, że ów osoba nas nie wyda. Większość śmiertelników nie wie o naszym istnieniu i wolimy, żeby tak pozostało. Żeby dostać się do Bezpiecznej Przystani emanci wykorzystują swoją moc, by wyczarować portal. Z czasem nauczysz się go wytwarzać, jednak na razie priorytetem jest nauczenie cię panowania nad swoją mocą. Zwykle ujawnia się ona w czasie, w którym dana osoba jest już na to w stu procentach gotowa. Niektórzy żyją bardzo długo bez świadomości posiadania specjalnych zdolności. Pewnie wokół ciebie działy się często dziwne rzeczy? To były rodzaje testów, na które wystawiała cię twoja moc, by sprawdzić czy jesteś gotowa przyjąć to, kim jesteś. I w końcu, w momencie podniesienia emocjonalnego się ujawniła. Teraz zwykle tak będzie, zanim do końca nauczysz się nad nią panować. Okay, skończyłam. Teraz masz czas na zadawanie pytań.
Byłam tak zmieszana, że nie wiedziałam od czego zacząć.
- Pani zajmuje się... emantami?
- Jestem czymś w rodzaju kierunkowskazu. Póki dana osoba nie nauczy się do końca panować nad mocą i nie wybierze swojego miejsca na świecie, pomagam jej. Między innymi będę cię indywidualnie uczyć, póki nie opanujesz swojej zdolności na tyle, by dołączyć do większej grupy. Możesz zwracać się do mnie po imieniu.
- Ach, a czym zajmują się ci, co już opanowali swoją moc?
- Większość z nich decyduje się na życie wśród zwykłych ludzi. Jednak dla kogoś, kto zostaje w Bezpiecznej Przystani też zawsze znajdzie się coś do roboty. Pomoc w treningach, opieka nad zwierzętami, pielenie roślin i ziół, praca nad eliksirami... Coś zawsze się znajdzie.
- Tak właściwie to co wy tu macie do jedzenia? - spytałam zaciekawiona.
- Jedzenie pojawia się magicznie. Wystarczy, że pomyślisz o tym, co chcesz zjeść, a to pojawia się razem z talerzem. Po skończonym posiłku znika. To jest moc, którą posiada każdy z emantów. To czego potrzebujesz do jedzenia lub higieny po prostu się pojawia. Nie zdarzało ci się tak czasami?
Przypomniały mi się przypadki z hotdogami oraz miską z wodą i mydłem. Lekko mnie zemdliło.
- Aa... Kim jest ta cała Rada?
Kirsa i Daniel wymienili zaniepokojone spojrzenia. W końcu chłopak powiedział:
- To... Taki rodzaj kogoś sprawujące władzę w świecie emantów. No wiesz, zwyczajni ludzie mają rząd, a my mamy Radę. W Radzie jest pięciu dorosłych emantów. W tym Kirsa. - dodał.
- Oni chcieli, żebyś mnie tu zabrał wcześniej, prawda?
- Widzieli w tobie potencjał. - odpowiedział wymijająco. - Mówili, że jesteś potężniejsza niż inni i chcieli osobiście z tobą porozmawiać. Ale ty się nie zgodziłaś, więc kazali mi udawać, że ci się to wszystko przyśniło, że bredzisz.
- Czekaj. - przyjrzałam się mu uważnie. - Ty byłeś przez nich wysłany, żeby mnie obserwować, tak?
- Było widać, że jesteś jedną z nas. Potrzebowali się tylko upewnić. - wzruszył ramionami.
- Ale mówiłeś, że nic nie wiesz!
- Bo nie wiedziałem. Kazali mi tylko cię obserwować, nie powiedzieli mi nic na temat tego, kim możesz być. Dopiero niedawno się dowiedziałem.
Zwróciłam swój wzrok na Kirsę.
- A co ze snem? O co w nim chodziło? Dlaczego pytałaś się w nim, czy znalazłam "to"?
- Myślałam, że Rada ci wszystko wyjaśniła, że poleciałaś z Danem. - westchnęła ciężko. - Oni... Chcieli cię wykorzystać do pewnych celów, ale skoro okazało się, że jesteś zwykłą emantką, chyba sobie odpuszczą.
- Skoro należysz do Rady, to czemu nie wiedziałaś o tym, że nie przyleciałam?
- Byłam temu przeciwna. Nie chciałam brać udziału w tłumaczeniu ci tego. To było kompletne szaleństwo!
- W porządku, ale co z resztą mojego snu?Chłopak się wzdrygnął.
- Kirsa nie wie, co działo się wcześniej w twoim śnie. - odezwał się cicho. - I lepiej by było, żeby Rada się o tym dowiedziała.
Kobieta otworzyła szeroko oczy.
- Przyszły do niej... Zjowy?
Dan posępnie pokiwał głową.
Kirsa przeniosła na mnie swoje poważne, pełne niedowierzania spojrzenie.
- Co ci powiedziały?
- Ale kto? - spytałam zdekoncentrowana.
- Te fioletowe dziewczyny. - odparła, wznosząc ręce do góry.
- Ja... Nie pamiętam już dokładnie. - skłamałam.
- Ich słów nie da się zapomnieć. Powiedz mi, to jest bardzo ważne!
- Okay. - przełknęłam ślinę. - To było chyba... Odwiedzisz miejsca, o których nikomu się nie śni. Zobaczysz sceny z najśmielszych baśni. Myśleć będziesz, że jesteś z Milczącej Kurtyny. Lecz wszyscy widzą tylko ten sam uśmiech dziewczyny. - odchrząknęłam. - Co to oznacza?
Kobieta oparła się o ramę łóżka, na którym leżałam.
- Czyli mieli rację...
Szybkim gestem odwróciła się do Daniela i szybko powiedziała:
- Zostań tu i jej pilnuj. Muszę to zgłosić. Ona musi być tą. - ostatnie zdanie wypowiedziała z naciskiem.
- Też mi się tam wydawało. - odrzekł Dan drżącym głosem.
- Możesz jej pokazać łazienkę. - odparła i odwróciła się do mnie. - Niedługo wrócę. Przepraszam, ale po prostu muszę im to powiedzieć. - zagryzła wargi. - Możesz być naszą jedyną nadzieją.
- Jedyną nadzieją? - powtórzyłam zagubiona. - Ale...
Ściana zniknęła, kobieta wyszła, ściana znowu się pojawiła. Zostałam w pomieszczeniu sama z Danem.
**************************************************************************
W tym rozdziale nie dzieje się zbyt dużo, ale przynajmniej większość się wyjaśnia. Obiecuję, że kolejne będą już bardziej wzbogacone o akcję. ;)
Mam
nadzieję, że przyjemnie Wam się czytało to opowiadanie. Dziękuję za
komentarze i proszę was, żebyście częściej pisali coś od siebie. Każdy
komentarz utwierdza mnie w przekonaniu, że to wszystko ma jakiś sens. ^^