piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział V - Coś zaczyna się dziać

Przez resztę drogi próbowałam coś wyciągnąć z Dana.
Bez skutku.
Cały czas przekonywał mnie, że tylko mi się to przyśniło, bla, bla, bla. Miałam dosyć. Poczułam nagle niepohamowaną wściekłość. Byłam wściekła na to, że chłopak nie chce mi nic powiedzieć, na te wszystkie dziwne sytuacje w moim życiu, na to, że nie byłam zwyczajną dziewczyną, na mój sen, na cały świat. Dziwny wybuch gniewu we mnie spowodował, że gorący dreszcz przebiegł po moim ciele. Poczułam fale energii przepływającą przez moje ciało. Nie miałam zielonego pojęcia, co to może oznaczać, ani jakie mogą być tego skutki. Gniew zżerał mnie od środka i poczułam, że nie ma sensu odwlekać tego w nieskończoność. Prędzej czy później eksploduję.
I eksplodowałam.
Z mojego gardła wydobył się przeraźliwy wrzask i kula energii eksplodowała, omiatając wszystko w promieniu dwóch metrów ode mnie rażącym światłem. Gdy tylko to się stało poczułam, że cała wściekłość ze mnie uszła - na jej miejscu pozostało tylko zdziwienie i niedowierzanie. Co ja właśnie zrobiłam?
Próbowałam coś zobaczyć pośród okalającej wszystko jasności. Moje oczy nie były przyzwyczajone do aż tak dużego światła, więc szybko zamknęłam powieki. Wyobraziłam sobie, co mój wybuch mógł spowodować - skoro po nim było jeszcze tak jasno, to on sam prawdopodobnie mógł spowodować ślepotę. Przeraziłam się na tą myśl. Ale było coś, co jeszcze bardziej mnie przerażało - jak ja w ogóle to zrobiłam?
Moje oczy na nic się nie zdawały w takich warunkach, ale ku mojemu zdziwieniu w jakiś sposób wyczuwałam wszystko, co ogarnął wybuch. Tak jakby te cząsteczki energii wiszącej w powietrzy umożliwiły mi analizę otoczenia bez widzenia go. Czułam wszystko, ale tylko to, co ogarnął wybuch. Tylko te miejsca, gdzie znajdowały się jeszcze cząsteczki energii.
Zrobiło mi się gorąco.
Wyczułam, że energia powoli ulatnia się z powietrza - miałam coraz bardziej ograniczony zasięg. Skupiłam się na tym, by odnaleźć cząsteczki Daniela.
Po jakiś pięciu sekundach odnalazłam je, na szczęście nadal w jednym żyjącym jeszcze kawałku leżącym na ziemi. Pot ściekał po moim ciele, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Bez otwierania oczu ruszyłam ku Danowi. Cząsteczki energii zaczęły już tutaj opadać, więc lada chwila mój dziwny dar miał przestać działać. Zdążyłam jednak dotrzeć do chłopaka, upewnić się, że światło już przygasło na tyle, by można było otworzyć oczy, pomóc mu wstać oraz sprawdzić czy nic innego nie uległo trwałemu uszkodzeniu przez mój wybuch. Na szczęście byliśmy w mało ruchliwej uliczce, a akurat w tej chwili oprócz nas nikogo tam nie było. Roślinom, które znalazły się w kręgu światła, nic się nie stało. Pomyślałam, że chyba mój wybuch nie był pełnym pokazem moich możliwości. Ta myśl sprawiła, że zaczęłam mimowolnie drżeć, choć nadal było mi bardzo gorąco. Zastanawiałam się czy to przez mój wybuch zrobiło się tak ciepło, czy po prostu słońce zaczęło mocniej grzać. Nie potrafiłam tego stwierdzić.
- Wszystko w porządku? - spytałam słabym głosem Dana i po chwili dotarło do mnie, że to najgłupsze słowa jakie mogłam w tej chwili wypowiedzieć.
- Chyba nic mi nie jest oprócz tego, że jestem oszołomiony i trochę bolą mnie poniektóre części ciała od upadku. - Nie słyszałam w jego głosie gniewu czy frustracji; był spokojny, wręcz bezbarwny. Zabolało mnie to mocniej niż mogłabym przypuszczać.
- Dan, posłuchaj, ja nie mam zielonego pojęcia, co się stało. - odparłam w swojej obronie.
- Jak mogłaś to zrobić? - zapytał, ale tym razem w jego głosie wyczuwałam wyraźne spięcie, jakby czegoś się obawiał.
- Ja naprawdę nie...
- Stop! Koniec gadania! Nie mów już ani słowa więcej!
Ton jego głosu sprawił, że miałam ochotę się rozpłakać. Jednak nie dałam za wygraną. Szybko mój smutek zamienił się w gniew.
- Może nic by się nie stało, gdybyś ty mnie nie prowokował!
- Ja cię prowokowałem?!
- Kłamałeś! A to już mi wystarczyło. - mój głos się załamał. Wszystko było nie tak. - Może gdybyś powiedział mi prawdę...
- Ja sam nie znam prawdy! - wykrzyczał mi w twarz. - Nikt nie chce mi nic powiedzieć! Każą siedzieć cicho i robić to, co powiedzą! Myślisz, że mi to pasuje?!
Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu, aż w końcu odezwałam się cicho:
- Kto ci każe?
- Och, daj mi spokój. Mam dość.
- Okay, w porządku, jak chcesz. Ale ja też mam już dosyć kłamstw i owijania w bawełnę!
Jednym szybkim pchnięciem zwaliłam go na ziemię. Kolanami unieruchomiłam jego nogi, a dłońmi przytrzymywałam jego nadgarstki. Potem powoli, cedząc dobitnie każde słowo, wysyczałam:
- Powiedz... mi... kim... jesteś...
Dan przez chwilę wpatrywał mi się w oczy. Próbował się szarpać, ale ja skutecznie go unieruchomiłam.
- Powiedz... mi... kim... jesteś...
Przez twarz Dana przemknął cień złośliwego uśmieszku, a potem wycedził:
- Bardzo mi przykro, że się nie dowiesz.
Potem było już tylko potworne uderzenie gorąca, błysk, potworny ból i wrzask. Nie byłam pewna czy wydobywał się z gardła Dana czy mojego. Ale zapamiętam na zawsze ten ból. Ból jakby ktoś posiekał mnie na kawałki, złożył do kupy, upiekł, rozjechał tirem i pociachał nożem. Był tak potworny, że w końcu straciłam przytomność.

***

O dziwo, gdy się obudziłam, poczułam już tylko okropne łupienie w głowie.
Leżałam na jakimś łóżku, w dziwnym pokoju. Był jasny; przez okna wpadały do niego promyki słońca. Ściany i sufit miały zielony, ciepły kolor, ale coś było z nimi nie tak. Dotknęłam jednej ze ścian i nie poczułam jej chłodu. Była miękka. Po chwili zauważyłam, że była obita zieloną gąbką. Tak samo sufit i podłoga. Ze strachem zauważyłam też, że nie było nigdzie drzwi. Niczego czym można, by się wydostać. Jedyne były okna, ale one były z jakiegoś dziwnego tworzywa, które nie chciało się rozbić. Nie był to plastik, ale nie było to też szkło. Coś pomiędzy tym a tym.
- Lepiej leż spokojnie.
Wzdrygnęłam się na dźwięk tych słów. To był Dan. Siedział na krześle w jednym z kątów i uśmiechał się do mnie.
- Umarłam? - zapytałam głucho.
- Nie, no coś ty! - uśmiech zszedł z jego twarzy. - Przepraszam, że zareagowałam tak gwałtownie. Mogłaś czuć dość duży ból, ale na pewno, by cię to nie zabiło. Ja po prostu...
- Dość duży ból?! - wrzasnęłam. - Dość duży ból?! To było jak umieranie. Czułam jak umieram, jak moje ciało się rozpada. Dość duży ból?
- Emma, przepraszam. Mam jeszcze lekkie problemy z kontrolowaniem tej nowej mocy.
- Nowej mocy? Jakiej nowej mocy? Przecież to wszystko tylko mi się przyśniło. - wysyczałam zgryźliwie.
Dan spojrzał na mnie roztargnionym wzrokiem i westchnął.
- Nie mogłem ci nic powiedzieć o naszym świecie. To trochę niebezpieczne w środowisku zwyczajnych ludzi. A potem ty... - urwał.
- Co ja? - odparłam z irytacją.
Przyjrzał mi się uważniej.
- Sama wiesz, co się stało. Zgłosiłem to już Kirsie.
- Tej z mojego snu?
Potaknął.
Chciałam zejść z łóżka. Ale on szybko podniósł się z krzesła i zagrodził mi drogę.
- Odsuń się. - syknęłam.
- Lepiej się połóż. - mruknął ostrzegawczo.
- Odsuń się!
Ruszyłam prawą rękę w jego stronę, chcąc go uderzyć, ale wtedy stało się coś dziwnego. Z mojej dłoni wyskoczył promień światła. Uderzył Dana, a ten walnął w ścianę. Zamarłam.
Dan szybko się pozbierał. Nagle zrozumiałam sens ścian pokrytych gąbkami.
- Zaczyna się.
Spojrzałam na niego z roztargnieniem.
- Co się zaczyna?
Zacisnął mocno usta, jakby chcąc powstrzymać się przed wyjawieniem mi tego. Potem westchnął i powiedział łagodnym, ale nie znoszącym sprzeciwu głosem:
- Połóż się na łóżko. Natychmiast.
Ze strachem wykonałam jego polecenia. Przerażało mnie to do czego byłam zdolna. Jakieś dziwne światła, energia wychodząca ze mnie. Co to jest?
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam zamiast tego.
- W specjalnym miejscu, przeznaczonym dla osób takich jak ty czy ja.
- A dokładnie to miejsce jest...?
- Ukryte.
Przewróciłam oczami.
- Ukryte, ale gdzie?
- W tym sęk, żeby nikt nie wiedział gdzie.
- No, ale jakoś tu trafiliśmy...?
- Wszystko ci wyjaśnię, obiecuję. Ale teraz lepiej poczekajmy na Kirsę.
- Kim jesteś? Kim ja jestem?
- Wszystkiego się dowiesz.
Nagle jedna ze ścian, ta naprzeciwko mnie, zniknęła. Do pokoju wkroczyła kobieta z mojego snu.
- Witaj - uśmiechnęła się.

**************************************************************************

Niesamowite jak szybko się wyrobiłam O.o
Dzięki za przeczytanie piątego rozdziału.
Mam nadzieję, że wam się podobał. ^^
Piszcie komentarze! Proooooszę! *-*

5 komentarzy:

  1. Ciekawa fabuła. Mogłabyś trochę popracować nad stylem, ale poza tym...
    Bardzo chcę wiedzieć, co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że piszesz. ;) Każda pomoc jest dla mnie cenna.

      Usuń
  2. nominowałam Cię do LBA http://almost-just-me.blogspot.com/2015/04/lba_12.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć pozwoliłąm sobie nominować cię do LABu mam nadziej, że będziesz się dobrze bawić. Powodzenia! http://rebeckabeztytulu.blogspot.com/2015/04/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się twoja historia. Lubię połączenie romansu i nadprzyrodzonych mocy. Czekam na kolejne rozdziały :>

    OdpowiedzUsuń