- Chcesz się odświeżyć? - zapytał niby od niechcenia.
- O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego mam być waszą jedyną nadzieją? Nawet nie wiem, o co chodziło w moim śnie! Ta cała Bezpieczna Przystań, emanci... To wszystko jest jakieś chore!
- Ja też tak to przyjąłem, kiedy mi powiedzieli, kim jestem.
Zmrużyłam z powagą oczy i przyjrzałam się dokładnie chłopakowi.
- A... Kiedy się przebudziłam - zaczęłam ostrożnie. - powiedziałeś, że masz jakieś problemy z... kontrolowaniem nowej mocy?
Daniel posępniał i spuścił głowę. Wkroczyłam na niepewny grunt.
- To nie jest takie proste... - mruknął i zacisnął pięści.
Spojrzałam na niego z roztargnieniem.
- Na pewno nie chcesz się odświeżyć? - zmienił temat.
- Ile czasu już wiesz? - spytałam bagatelizując jego pytanie.
- Pięć lat? Tak, pięć lat. - Rozglądał się po pokoju omijając mnie wzrokiem.
- A masz...?
- Siedemnaście. A ty?
- Skończę tyle w wakacje. - odparłam szybko. - Tak w ogóle to ile czasu leżałam nieprzytomna?
- Jakieś 24 godziny.
Zemdliło mnie.
- Pokażesz mi łazienkę? -wydusiłam w końcu.
- Jasne - mruknął i niedbale machnął ręką. Ściana po mojej lewej stronie zniknęła, ukazując czyste i zadbane wnętrze łazienki.
- Dlaczego nie wyposażycie się w normalne drzwi? - spytałam, nie spuszczając wzroku z zielono-białego wnętrza.
Pomieszczenie nie było duże. Znajdowały się w nim wanno-prysznic, toaleta oraz umywalka z wiszącym nad nią lustrem. Podłoga była wyściełana białą, miękką wykładziną, ściany pokryte zielono-białymi kafelkami. W kącie stała prosta, biała szafka.
- Tak jest prościej. - wzruszył ramionami. - Po za tym to nie są zwyczajne ściany, takie jak u ludzi. To są specjalne ściany, przystosowane by reagować na naszą moc. Znajdują się w szpitalu oraz na salach treningowych...
- Czekaj, to my jesteśmy w szpitalu? - przerwałam mu.
- Yyy, no tak. W tym miejscu informuje się też "tych nowych" kim są. - odparł.
- Aaa, jasne. Na wypadek gdyby nie kontrolowali swojej mocy?
- Aha, żeby zapobiec wypadkom.
- To znaczy, że w innych budynkach już są drzwi, tak?
- Tak. Ale wracając do łazienki, w szafce znajdziesz wszystkie potrzebne do kąpieli rzeczy oraz świeże ubrania. - wskazał na mebel w kącie.
- A co ze ścianą?
- Pojawi się znowu jak wejdziesz do środka. Kiedy skończysz, zapukaj w nią głośno, a ja sprawię, by z powrotem zniknęła.
- W porządku. - odpowiedziałam i weszłam pewnym krokiem do pomieszczenia.
Spojrzałam za siebie. Ściana stała jak gdyby nigdy nic. Odetchnęłam z ulgą.
Potrzebowałam samotności.
Ściągnęłam z siebie przesiąknięte smrodem potu ubrania i położyłam je na szafce. Wyciągnęłam z niej mydło, szampon oraz ręcznik. Lekko się zdziwiłam, że łazienka była wyposażona. Czy Kirsa nie mówiła, że rzeczy do higieny same się pojawiają? Ale może tylko w krytycznych momentach? Może jak już wiem kim jestem, to nie umiem panować również i nad tą mocą? Czy to znaczy, że używałam jej wcześniej nieświadomie?
No, tak, to właśnie to znaczy.
W mojej głowie kłębiło się coraz więcej pytań, nie było jednak nikogo, kto mógłby na nie odpowiedzieć. Musiałam poznać wszystko po kolei.
A tak bym chciała wiedzieć już wszystko i nie zamęczać się pytaniami, na które nie znam odpowiedzi!
Odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Kiedy wanna się nią napełniła, ostrożnie do niej weszłam.
Ach, jak miło!
Po kąpieli ubrałam się w świeże ubrania. Były to czarne leginsy, biały podkoszulek, szara bluza oraz wygodne, czarne trampki. Dość markotne kolory, fakt, ale mi one nie przeszkadzały. Domyśliłam się, że były one uniwersalne. Nikt nie powinien narzekać na taki strój.
Umyłam jeszcze twarz i zęby, aż w końcu zapukałam w ścianę.
Nic się nie stało.
Zapukałam mocniej.
Znowu nic.
Waliłam, kopałam, najmocniej jak tylko potrafiłam.
Zero. Żadnej reakcji.
Omal nie zaczęłam panikować.
Uspokoiłam się i postanowiłam, że skoro Daniel mnie nie słyszy, to sama muszę się stąd jakoś wydostać. Chłopak powiedział, że te ściany są specjalnie przystosowane do tego, by reagować na moc. Nie miałam pojęcia jak oni to robili, ale nie miałam innego wyjścia.
Zamknęłam oczy, skupiłam się na ścianie, wyobraziłam sobie, że jej tam nie ma. Machnęłam energicznie ręką i ostrożnie odchyliłam jedną powiekę. Nic się nie wydarzyło.
Próbowałam jeszcze kilka razy, ale rezultat był taki sam.
- Chcę po prostu stąd wyjść! - krzyknęłam i z furią walnęłam ręką w ścianę.
Ale jej już tam nie było.
Nie utrzymałam równowagi i zaliczyłam bliskie spotkanie z podłogą pokrytą miękkim dywanem.
Chwilę leżałam bez ruchu, aż w końcu odważyłam się wstać. Rozmasowałam obolałe miejsca i rozejrzałam się po pokoju.
Nikogo w nim nie było.
Łóżko stało w tym samym miejscu, okna były zamknięte. Ściana dzieląca pomieszczenie z łazienką nie pojawiła ponownie. Nie było jednak widać innych zmian.
Kiedy ściana znikła mi spod rak, myślałam, że to sprawka Dana. Jednak chłopaka nie było w pomieszczeniu, co oznacza, że jakimś sposobem zrobiłam to sama.
Uczucie dumy zmieszane ze strachem wprawiało moje serce w niepokojące drgania.
Uda mi się powtórzyć sztuczkę ze ścianą? Bardzo wątpliwe. Nawet nie wiedziałam, jak to zrobiłam.
Mogłam spróbować wydostać się oknem, choć mogło być to trochę kłopotliwe, gdyż szyby nie dało nie rozbić.
Ale musiałam spróbować. Po prostu nie mogłam zostać sama w tym pokoju. Nieobecność Dana bardzo mnie zaniepokoiła. Najwyżej okaże się, że wyszedł tylko do toalety, a ja już zaczęłam histeryzować. Niestety, intuicja podpowiadała mi, że coś jest nie tak.
Podeszłam do okna. Na dworze było jeszcze całkiem jasno. Trawa chwiała się delikatnie na wietrze, gdzieś w oddali zauważyłam małe osiedle domków. Okno wychodziło na potężne morze zieleni.
Najpierw spróbowałam otworzyć okno tak, jak zrobiłby to każdy normalny człowiek. Udało mi się je uchylić, jednak o otworzeniu na oścież nie było nawet mowy.
Z dworu doleciało do mnie rześkie, czyste powietrze. Przyzwyczajona do miejskiego smrodu, od tej świeżości zaczęło kręcić mi się w głowie.
Spróbowałam jakoś użyć moich zdolności, jednak jak na złość one nie chciały działać. Przypomniałam sobie szczegóły mojego wybuchu. On był zupełnie nie planowany, był taki... naturalny.
Zamknęłam oczy. Skupiłam się już nie na szybie tylko na łące za oknem. Wdychałam świeże powietrze, wyobraziłam sobie, że tam jestem. Poczułam lekki wietrzyk, muskanie wysokich traw o kostki...
Instynktownie wyciągnęłam przed siebie otwartą dłoń. Fala energii przepłynęła przeze mnie jak przez kabel, a znalazła ujście właśnie w niej. Przymknęłam mocniej powieki. Poczułam jak strumień światła wydobywa się ze mnie i leci w stronę okna.
Zmusiłam się do otwarcia oczu. Nie zobaczyłam jednak roztrzaskanego okna, mojej drogi ku wolności. Widziałam pędzące ku mnie światło.
Byłam sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Najprawdopodobniej szyba w jakiś sposób odbiła mój strumień i teraz leciał on prosto na mnie.
"I to ma być szpital? Chyba więzienie." - Była to ostatnia myśl, która pojawiła się w mojej głowie, tuż przed tym jak zostałam oślepiona okropnym blaskiem i straciłam przytomność.
**************************************************************************
Hej, ho, nowy rozdział oto!
Wiem, że bardzo dłuuuuugo nie pisałam. W najbliższej przyszłości postaram się wyregulować czas dodawania nowych rozdziałów. Niestety maj jest dla mnie bardzo pracowitym miesiącem i coraz trudniej znaleźć mi czas na pisanie. Niestety, na razie rozdziały będą w kratkę.
Mam nadzieję, że rozumiecie. ;)
Proszę Was, o wyrażanie swojej opinii w komentarzach. Każda z nich bardzo mnie motywuje i gdyby nie komentarze pod poprzednim rozdziałem, chyba nigdy nie napisałabym nowego.
A właśnie, dziękuję wszystkim komentującym moje rozdziały. Jesteście kochani. <3
Mam nadzieję, że nowy rozdział Wam się spodobał. Przepraszam, że musieliście na niego tak długo czekać. Ósmy pojawi się szybciej. ;)
Rozdział suuuper :) naprawdę mega :D jeden minus.. Za krótko :(
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Black Rose - za krótki rozdział!
OdpowiedzUsuńAle poza tym, naprawdę świetny. Jestem ciekawa dalszych wydarzeń i przygód Emmy.
Życzę Ci duuuuużo weny ;3